Kura

Yossar

1 kwietnia 2017 r.

 

 

 


Ilustracja zastępcza czarnej kury

 

 

          Stała się rzecz przeze mnie nieoczekiwana.
Chciałem Państwu przedstawić pospolitego ptaka polskiego, kurą domową zwanego. Ptak w moim mniemaniu tak pospolity, że nigdy nie pomyślałem o utrwaleniu jego wizerunku, całkiem podobnie jak autor pewnej przedwojennej encyklopedii nie zadał sobie trudu, aby opisać konia.
Okazało się, że w swym zbiorku fotografii, do których bezwzględnie mam prawa autorskie, własnego wizerunku owego ptaka nie posiadam, a na zaprezentowanie wizerunku czyjegoś ptaka czyjegoś wizerunku ptaka z oczywistych względów prawnych i obyczajowych bym się nie poważył.

Fot. 1  
To nie jest kura domowa
Fot. 2  
To nie jest kura domowa
Fot. 3  
To nie jest kura domowa
Fot. 4  
To nie jest kura domowa
Fot. 5  
To nie jest kura domowa
Fot. 6  
To jest prawie kura domowa – prawie robi różnicę

 

        Już chwytam fotoaparat i wybiegam z domu, chcąc się z gąską kurą przywitać, a tu kuchenny kompostownik niesprzątnięty i ani żywej kury.

Sąsiady pochowały czy zjadły?!

Toż wchodzę ci ja na naczelne źródło informacji – stronę internetową Gminy Gorzków, a tam napisane, że sam minister rozporządził, że kury od tej pory mają garować i nawet na spacerniak im nie wolno, a wszystko, jak zwykle, to dla ich i naszego dobra i zdrowia wspólnego. Ten zaś co o to dobro nie dba, to przymusowo zasili budżet państwowy kwotą odpowiednią.

 

Oj, emigrancie marnotrawny!

         Już nie wrócisz do rodzinnego domu, aby się z gąską i kurą przywitać, ale nie lękaj się – w zamian napotkasz bażanta albo innego dziobiącego ptaka!

Fot. 1  Bażanty
Quasi-kury

 

Och, wszystkie kury mojego życia!

          Przepraszam wszystkie „moje” kury, które często i gęsto obrażałem słowem na k (k – jak kura), a to jak mi rozgrzebywały ściółkę pod przydomowymi iglakami, a to kiedy wdepnąłem, albo za każdym razem, jak raptownie gumy paliłem. Jakoś tak nienowocześnie mi się robi na myśl, że już nigdy nie ujrzę kaczki taplającej się w kałuży, ani też gąski z rodzinką przechodzącej nielegalnie przez szosę w miejscu, gdzie znaku drogowego nie było.

I tu powtórnie z żalem muszę stwierdzić, że chociaż jestem w stanie zilustrować brak znaków drogowych, to gęsi już nie.

Fot. 14  Koniec wsi Gorzków- Wieś
Gorzków-Wieś Gorzków padł! Gorzkowska wieś wzięta od tyłu. Gorzków nie Rzym, gęsi zaaresztowane, to i go nie ocaliły.
Fot. 14  Łabędzie
łabędzie Ilustracja zastępcza gęsi

 

Obiecują sobie, że od tej pory będę utrwalał każdą istotę, którą spotkam na drodze, wiedząc, że może to już ostatni raz, kiedy dane mi jest ją ujrzeć – mówię tu o otoczeniu naturalnym, a nie o skansenie, ogrodzie zoologicznym czy też jakiejś projekcji holograficznej 3D (poprawka, żeby to było bardziej jasne dla młodszego kręgu odbiorców).

Fot. 14  Krowa na kraszczadzkiej rubieży
Krowa na pastwisku Ginący świat. Krowa wolna i (prawie) szczęśliwa – tylko muzyki brak
Fot. 15  Kozy
Kozy Ginący świat. Choroba szalonych kóz – jedna już w „kaftanie”

 

Podobne odczucia towarzyszą mi także w przypadku przyrody nieożywionej, ale, to temat już na inną okazję.

Fot. 1  
Ścięte drzewo
Ścięte drzewo
Przyroda nieożywiona nieżywa

 

 

          Odtąd, zamiast przeganiać, zamierzam utrwalać wizerunek każdego pieska dokonującego pod domem obchodu kocich misek i obsikującego wypielęgnowany krzaczek, mając świadomość, że za jakiś czas nawet i tego już mi nie będzie dane. Moja determinacja sięga tak daleko, że mając na uwadze poprzednie zaniedbanie w dokumentacji, poważnie zastanawiam się nad fotograficzną rejestracją wyglądu psiej kupy, mając świadomość, że i owa kupa niebawem zniknie z polskiego krajobrazu i zostanie zastąpiona kupą nowoczesną – w rozumieniu definicji ze słownika pojęć Yossara.

 

 

 

 

 

Moja niezdolność do trafnego przewidywania przyszłości doprowadziła do konieczności w zamian przedstawienia Państwu wizerunku kota, który (teraz już jestem pewien), niebawem również, z powodu azjatyckiego pomoru tygrysów (ATF) dostanie zakaz wychodzenia z domu i zniknie z przestrzeni publicznej.

Fot. 2  
Azjatycki pomór tygrysów (ATF)

Kot ilustrujący w zastępstwie kurę jest czarny zaś ze względu na podtrzymanie tradycji regionalnych,

Fot. 1  Wojsławice – centrum
Stolica Jakuba

i z braku lepszych perspektyw musi za ową uchodzić.

 

Postaram się, jak tylko zrobi się trochę cieplej, udać się do najbliższego ZOO (w Zamościu) i dla Państwa utworzyć wizerunek wspomnianego w tytule ptaka w warunkach (mam nadzieję) quasi-naturalnych.

Fot. 1  
Ilustracja zastępcza – siedlisko przyszłej ptasiej grypy. Ptaki w zamojskim ZOO w megaobfitości. Fotografia archiwalna – przełom wieku XX i XXI na archiwalnym materiale archiwalnej firmy Kodak.
Coś kur nie widać – ktoś też chyba nie przewidział!

 

Alternatywnie rysuje się też nie do końca pewna możliwość ujrzenia kury w warunkach sterylnych, korzystając z uprzejmości sąsiada. Warunkiem wytarcie butów i wpisanie się do książki wejść i wyjść do kurnika – liczba wejść i wyjść powinna w zasadzie się zgadzać, chyba że epidemia!

Fot. 1  
W Kraszczadach sąsiad z sąsiadem zawsze się dogada?!

Prawdę mówiąc, prawdziwego jajka kurzego we wsi też, prosto już nie kupisz, ale na szczęście – podobnie jak w PRL-u wszystko, na razie wciąż da się jeszcze „załatwić”.
Zresztą nie ma co pękać. W stolicy to już sprzedają jaja naprawdę prawdziwe naprawdę sprzedają jaja, a jak sam Fama niesie, to nawet i po dwadzieścia złociszów za sztukę.
I tylko nie mówcie Famie, że jest głupi!

 

 

 

 

 

 

 

       Szczęśliwie inny minister odpowiedni, w łaskawości swej nie nakazał chorego ptactwa dzikiego eksterminować, lecz jedynie od niego „zdrową” żywność odseparować bowiem, jak prasa (wierzyć czy nie wierzyć – przecież to media?!) donosi, lubi on od czasu do czasu zapolować na bażanta.

Fot. 2  
Bażant

Bażant to też kura (kogut) tylko innej rasy. Z natury wolny i nieucywilizowany, od kury staropolskiej cwańszy, bo jajek za darmochę nie oddaje i aby głowy nie stracić, to śpi na drzewach i wyżej lata.
Niewiarygodne aż, że w świętej świetlanej unii jewropejskiej obecnie mogło dojść do takiego apartheidu, ale niech się bażanty nie cieszą, bo dedukuję, że to tylko przejściowo.

Fot. 1  
Bażant

Rosół z niego podobno ugotować można (nie próbowałem), ale taki śpioch podatków jajkami nie płaci, dziobie za darmo, przychód ukrywa i jajecznicy nie zrobisz.

        Dlatego ONO sobie wykombinowało, że łatwiej i wygodniej nadal podbierać kurom, no i że głupie kury lepiej się do tego nadają. I tak ma zostać, a śpiochy niech tylko się rozmnażają, czyli reprodukują! Wszystko, co dadzą radę wyreprodukować, to się w tej samej klatce z kurami zamknie zasymiluje, a co z jajami, zobaczy się później –
pewnie wyjdą z tego niezłe jaja!

        Tu już innego rozwiązania jak wspólna klatka, nie będzie, bo jakby zostawić swobodne, to już nie ma większego leśnego horroru niż taki śpioch z krzaków wypłoszony. Wówczas wszystkie inne zwierzęta szaleją ze strachu.

Fot. 2  
Bażant Bażant zasymilowany?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

       Obecnie z powodu groźnych, czyhających nie tylko na pszczoły pajęczaków i pająków, spodziewam się zakazu pszczołom wylatywania z ula.

Fot. 17  Pająk w sieci
Pająk w sieci Pajęcza strefa
Fot. 17  
Ule w Kraszczadach,impresja, olej Ule w Kraszczadach, impresja, olej, schyłek XX wieku

 

        Spokojnie, bez obawy! Już niektóre z wybranych, zdalnie sterowanych stacji telewizyjnych, wysyłają przekazy, że nazi nasi pracują nad mikrokonstrukcją, która pszczołę zastąpi. (ADI – Autonomous Drone Insect)

Fot. 17  
Trzmiel ADI – Autonomous Drone Insect
Chroniony patentami model utylitarny z jednoroczną, odnawialną płatną subskrypcją.

 

Niestety doniesienia techniczne wskazują, że urządzenia mechatroniczne także nie są odporne na wirusy.
Przykładem może tu być mityczny wirus izraelski – Stuxnet, który (według objaśnień całkiem niegłupiego półgłówka, Siri Keatona;) jest wszechobecny, ale uaktywnia się tylko wtedy, gdy zachodzi okazja z potrzebą połączona.

Jak widać, wirus biologiczny i wirus wirtualny służą do tego samego!

Fot. 17  
Szerszenie ADI - Autonomous Drone Insect, wersja hardware – M.A.R.K. 13

 

Należy więc spodziewać się technicznych komplikacji mogących skutkować utratą kontroli nad mechapszczołami i w konsekwencji konieczność utrzymywania profilaktycznie zaszczepionych ludzi w pomieszczeniach szczelnie zamkniętych, co, oczywiście w miarę nowoczesnego postępu technologii, w odpowiednim czasie skwapliwie odpowiednim aktem ministerialnym się zarządzi.

 

 

I w zasadzie, to by było tyle na temat kury.