Wycieczkę zaczynamy od przesiadki na rower, gdyż, jak znaki drogowe pokazują, utwardzona droga się kończy. Strach pomyśleć, jak w takim razie wygląda droga nieutwardzona. Co więcej, sygnalizują też jej zawężenie – może jednak rower się zmieści?
Wycieczkę zaczynamy od przesiadki na rower, gdyż, jak znaki drogowe pokazują, utwardzona droga się kończy. Strach pomyśleć, jak w takim razie wygląda droga nieutwardzona. Co więcej, sygnalizują też jej zawężenie – może jednak rower się zmieści?
Droga wąska, ale rower się mieści.
Oj! Byli chętni, byli, ale nie na samych głupich trafili, to i zęby połamali.
Docieramy do czegoś jakby punktu zbiorowego żywienia.
Po posiłku opuszczamy stołówkę...
i kierujemy się do lasu.
Ostatni rzut oka wstecz na przebytą drogę...
i zanurzamy się w leśne ostępy.
Zza ściany lasu dochodzi radosny warkot motorowej piły.
Jesteśmy, co łatwo poznać, na skraju kraszczadzkiego lasu.
Przebieżamy wartko mroczną knieję, tudzież leśne polany, aż z radosną ulgą spostrzegamy ponownie niezawodne oznaki końca lasu, czyli początku – patrząc od drugiej strony.
A przed nami niełatwy wybór – dwie drogi.
„Dwie drogi w żółtym zbożu szły w dwie różne strony:
Żałując, że się nie da jechać dwiema naraz
I być jednym podróżnym, stałem, zapatrzony
W głąb pierwszej z dróg, aż po jej zakręt oddalony,
Gdzie widok niknął w gęstych krzakach i konarach;”
Na rozdrożu zdrowy dębczak młody – wyrośnie na piękne, rozłożyste samotne drzewo, o ile tylko, jakaś obrotna mysz go nie przyswoi.
Wybieram zgodnie z sugestią autora wiersza (Robert Frost), drogę tą mniej uczęszczaną.
Za jedną siną dalą, druga sina dal.
Nie spoczniemy, ale czy zdążymy?
Przemierzamy kolejne bezkresy, aż tu nagle – wszelki duch Pana Boga chwali, turysta?!
Nie – na szczęście, to tylko gospodarz sprawdza, czy dojrzało!
Wieża nie odpuszcza!
Nie spoczniemy, nim zajdziemy w siódmy las.
Nie pocieszony mija czas, a tu goni burza.
Wieża zauważyła, że Yossar opuszcza strefę i czym prędzej spektralnie wypromieniowała przekaz do chmury.
Prawie natychmiast, po drugiej stronie oceanu, w sali pełnej szaf z teczkami, w której za oknami rozpościera się górski widok, sztuczny inteligent czułkiem nacisnął guzik na konsoli i z szafy wysunęła się teczka Yossara. Artifikalny szybko porównał selfie, potwierdził zgodność osobników, dołączył sporządzoną notatkę i teczka bezszelestnie wróciła do szafy.
Treść notatki była następująca:
Yossar był TAM. Sprawdzić, po co węszył.
Notka:
Yossar węszył w Kraszczadach w gminie Rudnik. Jak kto ciekawy gdzie, to większość fotografii zawiera tagi GPS – instrukcje u wujka (Google).