Nowy początek,

czyli coś się kończy.
Rok piąty i ostatni

18 maja — 10 lipca 2018
Yossar & Gump


   

motto

„Nigdy w historii gminy
tak wielu nie zawdzięczało
tak dużo tak nielicznym”

moje własne;)

 Plakat nr 1
 

       Już po Stowarzyszeniu, a piąta i ostatnia rocznica powstania, tak jakoś z rezygnacją przegapiona.
Takie samorodne małe, lokalne i tym samym niesterowalne stowarzyszenia bardzo władzę i biznes uwierały, więc należało się ich pozbyć w białych rękawiczkach, co też rychło po ostatnich parlamentarnych wyborach, czym prędzej w chwili wolnej od znacznie poważniejszych zadań, ustaw celów, drogą legislacyjną skrzętnie uczyniono.

Należało jeszcze dodać, że wpis wpisem, ale do obsługi biuro prawne z wykwalikowanym personelem za friko, trzeba założyć!

Skoro jest brak chętnych wykwalifikowanych frajerów, pozostaje spasować, a rozwiązanie przychodzi samo.

       Niby z tego tytułu, wypadałoby wygłosić jakieś słowo żałobne, ale niedoczekanie i na pohybel wszystkim legislacyjnym kombinatorom! Nie ma stowarzyszenia, ale ludzie zostali! Nie zgasicie ducha sprytnymi ustawami. Wokół wszędzie za gminnymi ścianami, jak to wieszcz głosił, „Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy!”, ale jeszcze nie wśród nas!

       Nie czas żałować Stowarzyszenia, jak płoną lasy rąbią drzewa, a wśród członków Stowarzyszenia i tak istnieje mocno nieskromna, nieskrywana duma z osiągnięcia pierwotnego celu zasadniczego.

 Plakat nr 2
 

 

Czy na zawsze cel osiągnięty? Nie mów nigdy – nigdy, a zbajerowanych chciwców wokół, dalej co niemiara! Jednak stwierdzę nieskromnie, że dzięki naszej determinacji przesunęliśmy się na dalsze miejsce w interesownych durniów kolejce.

 

NIE!
Nie będzie gminej izby pamięci.
W świetlanej przyszłości historia nie zostanie wyeksponowana na Wielkiej Ścianie Izby Pamięci Stowarzyszenia. Nikt nie ufunduje Wielkiej Biblioteki Stowarzyszenia – brak interesu sponsorów!
 Hipotetyczna Ściana Wielkiej Izby Pamięci Stowarzyszenia „Kraszczady”
 

       A myślicie sobie może, że to już wszystko? Więcej materiałów działalności Stowarzyszenia nie ma? I tu jesteście w kosmicznym błędzie! Istnieją gigabajty cyfrowych zapisów dokumentów, list podpisów, materiałów audio i wideo ze spotkań, prelekcji i rozmów w sołectwach i w gminnym ośrodku kultury, trochę niepublikowanych jeszcze rozmów pod wiatrakami, występów wystawień się przed łowcami – z grzeczności nazwę ich dziennikarzami, z prasy, radia i TV. (Łowca – zrobić newsa i zgodnie z wyrobioną maksymą dziennikarstwa lokalnego „po ch… drążyć temat”, odpuścić.)

 

         Wspominka z pobytu lubelskiej telewizji z tamtego goracego okresu, kiedyś już goszcząca na stronie, a potem zapomniana.


Sprawozdanie z wizyty „eksperta” od energii odnawialnej w gminie Gorzków – wersja skrócona.

            Wyjątkowo licznie jak na gorzkowskie standardy zgromadzona gawiedź wraz z brygadą telewizji lubelskiej obejrzała nieco spóźnione efektowne wejście na salę eksperta w kapeluszu i rozwianym baaardzo długim szalem. Na szczęście nie było konia. Niewątpliwie było to zwiastowanie wiosny. Gości szalikowców w ogóle było dwóch, ale drugiemu było pod szyją jakby trochę zimniej. Po prezentacji zaproszonych gości i ulotnieniu się telewizyjnej brygady, ekspert przeszedł od rzeczy.

Forma spotkania to bezdyskusyjne zajęcie stanowiska przez wszechstronnego „eksperta” i potraktowaniu z góry słuchaczy. Eksperta jak się okazało nie tylko od akustyki, głośności szczekania psów, pola elektromagnetycznego, infradźwięków, kopania rowów, socjologii, psychologii, psychiatrii, medycyny, ale przede wszystkim, jak się ostatecznie okazało, prawa.

W wyniku monologu profesora wyższej uczelni część społeczeństwa gminy doznała gwałtownego przejścia na wyższy poziom świadomości. Przejście na wyższy poziom świadomości okazało się dziwnie skorelowane z quasi-zbiorową detekcją spadku wilgotności powietrza w sali, skutkującą nieznośną suchością w niektórych gardłach. Konsolidacja trwała około minuty. Dziwnym trafem metamorfoza dopadła tylko najbardziej postępową część społeczeństwa gminy, czyli tą, która ma na swoich gruntach przewidziane wiatraki.

Po konsolidacji grupy, zadanie przed ekspertem stało się jeszcze trudniejsze. Na sali została jedynie większość nieprzekonanych, nielotnych i niepostępowych obywateli gminy. Przed ekspertem do wykonania stanęło trudne zadanie wyjaśnienia, co to jest decybel, i jak nie pomylić z imbecylem.

Profesor otrzymał nieoczekiwane wsparcie od młodego postępowego obywatela gminy mozolnie starającego się przetłumaczyć profesorskie wywody na swój język wewnętrzny. Słuchając młodego człowieka, chciałoby się zakrzyknąć - „Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie inżyniera!”.

Zamierzony cel zapewne został osiągnięty. Ekspert wykrzyczał, że wiatraki każdego dosięgną, ponieważ taka jest wola narodu wyrażona wolą miłościwie panującego nam rządu, czy chcemy, czy też nie. Takież są zobowiązania wobec Brukseli. Pytanie tylko, czy ekspert od wszystkiego, w tym, jak się okazało przede wszystkim od prawa, zapomniał, że decyzja w sprawie lokalizacji wiatraków leży całkowicie w kompetencji rady gminy, czy też wie coś więcej?

Do tematu być może wrócimy.

            Relacja telewizji była bardzo zdawkowa. Po pokazaniu wprzódy jednego postępowego obywatela gminy oraz zaraz potem dwojga oszołomów ze stowarzyszenia relacja się skupiła na osobie eksperta, który przyniósł kaganek oświaty do ciemnego ludu. Ekspert niewątpliwie był bardzo „telewizyjny”, otoczony brodą, wykresami i sprzętem do prezentacji.
Telewizja powiedziała, jak badano w lubelskim. Wiatrak pod domem chce 68 procent zbadanych, 26 procent zbadanych jakoś nie chce, a 8 procent z Abramowic uciekło i nie dało się zbadać.
Sumując badane, można potwierdzić, że telewizja spisała się na 102 procent.

Wasz Oszołom

Czołem bystrzaki! Bądźcie z nami!


 

       Tytułem wyjaśnienia – trzeba pamiętać, że w tamtym okresie naciski polityczne i idące z nimi parcie medialne na stawianie elektrowni wiatrowych, było ekstremalne, a warunki finansowe tak dla inwestorów obiecujące, że w przedbiegach, w każdej zdatnej gminie rozpychały się inwestorskie szczupaki i leszcze.

Dziś, jak na razie, z powodów ekonomicznych takiego nacisku już nie czuć, a i wraz z tym, wielu nieustraszonym zdobywcom, nie tylko gminnego, budżetu czółka już nieco pochłodniały, ale niektóre przygrzane łby do dzisiaj nie wystygły.

.
Miejsce ogłoszeń we wsi Bobrowe - powiększenie Pamiątka sprzed lat – autor nieznany
 

 

       Dlaczego nie wszystkie materiały własne są opublikowane? Bo też i po co? Niektórzy uczestnicy wydarzeń już są s.p., a z upływem czasu będzie ich więcej (nie wykluczając Yr).
Przy okrągłej okazji, albo jak zajdzie

nieodzowna potrzeba,

to (w celach dydaktycznych) się wstawi!
*Posiadamy obszerny materiał filmowy z pamiętnej wizyty „eksperta” – nie wykluczam, że w razie potrzeby też zostanie upubliczniony.

Oczywiście pod warunkiem, że do tego czasu Komitet Centralny całkowicie nie zakaże obywatelskiego Internetu – wszystko zmierza w tym starannie zaplanowanym kierunku. Jasne, że drogą okrężną – zniechęcić, narzucić rygorystyczne wymogi formalne, uzależnić finansowo, zagrozić sankcjami prawnymi – dokładnie tak samo, jak w przypadku stowarzyszeń.

 

 

             W ówczesnym okresie burzy i naporu „businesesesmanów”, wraz z zawiązaniem Stowarzyszenia zaistniała skromna stronka informacyjna, w założeniu mająca wspomagać działalność wspomnianego.

Pierwotny wygląd strony
Jedna z dawnych stron

 

       I tak to oto dzisiaj na zakończenie całej historii, na placu boju pozostaje Gump i wtyczka, którą wydawałoby się, że najwygodniej będzie wyciągnąć z gniazdka. W zasadzie to szkoda czasu, a i gadać do kogo, specjalnie nie ma. To nie telewizornia gdzie gadki gładkie, a obrazki (zgodnie z zamówieniem wyprostowane).Widoki Perspektywy te prawdziwe kraszczadzkie, miejscowi mają pod nosem w nosie, a skoro nie widzą, to już jest po jednych i po drugich (po perspektywach i po miejscowych), a i też w tych „Internetach” nie dadzą rady dostrzec.

A czy te perspektywy dostrzegą obecnie powszechnie instalowani w całym kraju zastępcy?!

 

       Gump też nie powinien tracić swojego coraz bardziej uciekającego czasu, a i łeb ma łebmaster już nie ten.

Zaraz, ale… Co ty tu Gump gadasz? Przecież gadaliśmy i dotarło! Warto było!

Tak, ale tu trzeba bezinteresownego, czyli wariata! To nie jest jakiś za przeproszeniem „Jutjub”, gdzie liczy się „ilość wejść”, a i podobno kasa do kieszeni też od tego płynie!

       Jednak jest też i druga strona medalu – czy wolno posłać w zapomnienie nasze samozaparcie? Czy odesłać całą historię w niebyt?

A może będzie potrzebna reaktywacja?!

Acha, serce nie rozum, i teraz Gump pieprz yourself!

 

       Chciał nie chciał, Gump (wariat, bo gump głąb) za wtyczkę drżącą ręką jeszcze nie chwyta i strona się ostaje. Już osobista, ale zawiera archiwum Stowarzyszenia „Kraszczady”.

Niechaj nam jeszcze zaświeci żółte słoneczko!
Zapewne najszybciej za oceanem.

 

       Na zakończenie, jako wspominkę z okazji piątej rocznicy zaistnienia stronki, i abyście zobaczyli jacy nie wszyscy jesteśmy wspaniali, wstawiam obrazek z czasu wizyty którejś tam telewizji, we wsi Bobrowe w gorzkowskiej gminie, zbieżnego z momentem „postawienia” strony www.kraszczady.pl.

 

 

Dla dociekliwych jeszcze zagadka do rozwiązania we własnym zakresie.

       Jaki to naród: 8 milionów za granicą, 25 milionów ludzi patrzących wyłącznie pod swoje nogi i 5 milionów kombinatorów, oszustów, krętaczy i złodziei ?
Pytanie uzupełniające – czy to jeszcze naród?

 

Acha szkielety, jakby tak który zmartwychwstał, to pamiętać, że w tym roku samorządowe wybory!

Potem będzie za późno!

PS
       18 maja 2018 roku minął termin powtórnej rejestracji stowarzyszeń zwykłych zgodnie z wymogami znowelizowanej ustawy. Zestawienie w ewidencji Starostwa Powiatowego w Krasnymstawie zamknęło się liczbą jedenastu zarejestrowanych „po nowemu” stowarzyszeń zwykłych na terenie całego powiatu krasnostawskiego, przy czym dwie ostatnie pozycje zarejestrowano w ostatnim momencie przed upływem ostatecznego terminu, a ostatnim „rzutem na taśmę” była rejestracja stowarzyszenia „VIRIDIS” – pozdrawiam tu serdecznie Pana Tomka.
Dla zobrazowania ile stowarzyszeń w Polsce mogło zniknąć, a wobec braku archiwalnych danych w Internecie, skala tego nie jest możliwa do wykazania. Powiem tylko, że Stowarzyszenie „Kraszczady” było zarejestrowane w roku 2013 pod pozycją numer 90 w Starostwie Powiatowym w Krasnymstawie.
Mogę też – tylko z pamięci z powodu jak wyżej, dodać, że w gminie gorzkowskiej uprzednio liczba zarejestrowanych stowarzyszeń dobrze przekraczała liczbę dziesięć. Obecnie naliczyłem jedno!

 

       Niniejszym „gratulujemy” autorom ustawy, niezależnie skąd pochodzą i gdzie ją pisali, piorunującej skuteczności w pacyfikacji jakiejkolwiek legalnej samoobrony społecznej w Polsce.